7/10/2014

TRIP TO CRACOV

Wczorajszy dzień był pełen emocji. Postanowiłam wybrać się na jednodniowy wypad do Krakowa i spotkać się z moim kolegą Michałem, który był doskonałym przewodnikiem. Pewnie sama bym tam zginęła i przepadła :D Z uwagi na to, iż byłam w tym mieście dosyć dawno postanowiłam odwiedzić Kościół Mariacki i Wawel.




 Największą jednak przyjemność sprawiło mi wałęsanie się po zwykłych ulicach. Podczas wycieczki Michał pokazał mi prześmieszny domofon, na którym podpisani zostali różni poeci, m.in. Szymborska i Miłosz:) Kiedy nacisnęliśmy guzik, Szymborska zaczęła mówić wiersz przez domofon! Czad!:) Ten fantastyczny "wynalazek" został skonstruowany, ponieważ Kraków został wpisany na listę UNESCO jako Miasto Literatury.


Jedną z atrakcji wycieczki było również "FORUM PRZESTRZENIE". Lokal istniejący w budynku dawnego hotelu "FORUM" nad samą Wisłą:) Tam schowaliśmy się przed ulewą, która dopadła nas tuż przed wejściem do środka. Fajny klimat, oryginalne wnętrze dawnej recepcji,chwila chilloutu i przepyszna lemoniada - polecam:)


Udało nam się również zahaczyć o smoka gdzie nie mogło się obyć bez "selfie", a także mijaliśmy dziwnego pana na koniu/(ach?) na moście.



Popołudnie w Krakowie było bardzo bardzo miłe i wesołe. Bardzo dziękuję Michałowi za towarzystwo i przyjemnie spędzony czas:) 

PS.  Niestety Michał nie dał się sfotografować :P


Mój powrót do domu nie był już taki wesoły... kiedy opuszczałam krakowski dworzec główny bardzo padało. Nie wiem ile dokładnie przejechaliśmy km, ale w pewnym momencie pociąg stanął w miejscowości Słomniki (podobno niewiele dalej za Krakowem). Okazało się, że lokomotywa się zepsuła a w wagonie sypialnym (pociąg docelowo jechał na Hel) zepsuły się hamulce. Wyrok? "Musimy czekać na nową lokomotywę i nowy wagon sypialny. Nie wiadomo ile. Może godzina, może dłużej". No więc czekałam, wysłuchując zniecierpliwionych pasażerów. W międzyczasie rozładował mi się telefon, który musiałam podładowywać w pociągowej toalecie. Po około dwóch godzinach stania w polu, okazało się, że podjechał osobowy pociąg, który jedzie do Kielc. Uff.. no to przesiadłam się i pojechałam. Okazało się, że atrakcji ciąg dalszy... W związku z tym,że osobowe pociągi zatrzymują się na wszystkich mniejszych stacjach,stwierdziłam, że wysiądę na stacji bliżej domu i nie będę wjeżdżała do miasta, gdyż musiałabym się wracać,a było już późno (około 21:30). No więc wysiadłam SAMA na stacji i zadzwoniłam po tatę, który miał mnie stamtąd odebrać. Nie odbierał, ale oddzwoniła mama mówiąc, że tata pojechał, ale zapomniał telefonu z domu.. Mój telefon miał 4 % na baterii i każdy telefon który bym wykonała wykończyłby go na amen. Dookoła ciemno,pociągi towarowe, krzaki i małe ciemne zejście z peronu i tunel prowadzący w lewo lub prawo.. wyglądało jak z horroru..zeszłam tym wyjściem i poszłam w lewo. Nagle zza krzaków wyjechał jakiś facet na rowerze. Rozmawiałam wtedy na resztkach baterii z mamą, która zaczęła być przerażona tak samo jak ja, bo nie mogła się skontaktować z tatą (z racji wiadomej) i nie wiedziała gdzie jestem. A facet stał, patrzył i czekał aż skończę rozmawiać przez telefon.. W końcu odjechał... ja rozdygotana wróciłam na stację i się rozpłakałam, nie wiedziałam co mam robić i czy tata mnie znajdzie, a na baterii już tylko 3 %. Zaczęłam się modlić.. Po około pół godzinie stania, strachu i łez usłyszałam, że ktoś biegnie tunelem. Zobaczyłam, że to mój tata, pobiegłam do niego i zapłakana przytuliłam się do niego jak dziecko. Wiem, może to wyda się Wam  śmieszne, ale mnie wcale do śmiechu nie było. Wróciłam bezpiecznie do domu, ale nie życzyłabym nikomu takiej sytuacji. Bardzo się bałam..

Taki właśnie miałam dzień pełen wrażeń..

Tymczasem.. życzę Wam miłego i bezpiecznego czwartku

Panna K.

1 komentarz:

  1. Ja w Krakowie byłam raz, ale tylko przejazdem :) Ale chyba oprócz 'atrakcji' wyjazd ci się udał ;)

    lusiaa-lusiaa.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń